Piękne mieliśmy lato tej zimy w "krainie wiecznej wiosny"! Przez cały tydzień słonecznie, bezchmurne niebo i bardzo ciepło - po 25-30 stopni - tak dobrej pogody w styczniu na Kanarach jeszcze nie miałem!
4 dni i 4 strony świata... Pierwszego dnia zjeżdżaliśmy z Pico de las Nieves na południową stronę wyspy, drugiego dnia nieco bardziej na zachód. Trzeciego dnia obraliśmy kierunek wschodni, tak więc czwartego przyszła kolej na to by poznać też północną - tą bardziej zieloną i obfitującą w bujną roślinność część wyspy.
Po 4 dniach ostrego łomotania potwornie skalistych grancanaryjskich szlaków (podczas którego niekiedy to raczej one spuszczały nam bezlitosny łomot), wszystkim nam przydało się trochę wytchnienia. Następnego dnia jeździliśmy więc widokowymi szutrami w parku krajobrazowym Pilancones, sycąc oczy pejzażami niekończących się kanionów. Znakomita pogoda sprzyjała nam do samego końca, więc ostatniego dnia jeszcze raz pojechaliśmy na Pico de las Nieves.
Informacje o aktualnych wyjazdach na Gran Canarię znajdziesz na: www.transalp.pl/gran-canaria
W tym roku każdy dzień rozpoczynaliśmy od wyjazdu busem do góry, wgłąb wyspy.
Ale nie wszędzie da się dojechać busem - na te najpiękniejsze widoki...
...i najlepsze zjazdy, trzeba najpierw solidnie zapracować.
Jak to mówią 'raz na wozie, raz pod wozem' - jak to w życiu... ;)
Pumski: 'wykupiłem opcję bez wnoszenia roweru' ;)
Nasza dzisiejsza jazda to trasa znana jako 'No Sherpa Trail'.
Punkt widokowy na przełęczy pod szczytem Montana de Tauro
1000 metrów niżej Barranco de Mogan, a w oddali Teneryfa.
Najbezpieczniejszy sposób postępowania z przepaściami ;)
Zjechać? Nie zjechać? A co tam, raz kozie śmierć! ;)
Czas na nagrodę za wysiłek - zaczyna się zjazd!
Jak to na Gran Canarii bywa, szlak jest mocno skalisty i kamienisty.
Trawers masywu Tauro - ten szlak to moje nowe, tegoroczne 'odkrycie'.
Lekko w dół, gładko, kapitalny flow - zupełnie nietypowo jak na Gran Canarię.
Oby więcej takich 'odkryć'!
Iiiihaaa! W tym roku wziąłem sobie z wypożyczalni na próbę rower na kołach 27,5+
Następnego dnia ponownie zaczynamy od teleportacji busem na górę.
Tym razem w programie zjazd na wschodnią stronę wyspy.
Na początek pyszny singielek po popiołach wulkanicznych.
Podłoże dość sypkie, więc trzeba czujnie, ale jedzie się szybko i płynnie - jest radość!
Ta strona wyspy (wschodnia) jest bardzo, bardzo zielona.
Im niżej zjeżdżamy, tym bardziej się robi zielono.
Cuevas del Molino - jaskinie zaadaptowane na mieszkania.
A przed domem piękny, zadbany ogródek. Dobre miejsce na popas! :)
4 dni i 4 strony świata - pierwszego dnia zjeżdżaliśmy z Pico de las Nieves...
...na południową stronę wyspy, drugiego dnia nieco bardziej na zachód.
Trzeciego dnia obraliśmy kierunek wschodni, tak więc czwartego...
...przyszła kolej na to, by poznać też północną część wyspy.
Krajobraz zupełnie jak na 'Dzikim Zachodzie' - i wszystko się zgadza, bo...
...bo to zachodnia i w sumie dość dzika część Gran Canarii.
Ze szlaku biegnącego po grzbiecie, w kierunku przełęczy Cruz de Tejeda...
...rozciągają się kapitalne widoki na całą zachodnią stronę wyspy...
...- wg mnie krajobrazowo najciekawszą i najpiękniejszą część Gran Canarii.
Za przełęczą Cruz de Tejeda pochłaniają nas...
...charakterystyczne dla północnej części wyspy, gęste lasy.
Szlaki (ścieżki) mają tu też wyraźnie inny charakter niż te na południu...
...- przeważa miękkie podłoże z czerwonawej ziemi, igliwia i ściółki leśnej. Flow!
Zjazd kończymy w miasteczku o wdzięcznej nazwie Teror, które zaskakuje nas...
...urokiem skąpanych w promieniach popołudniowego słońca uliczek.
Po 4 dniach ostrego łomotania potwornie skalistych grancanaryjskich szlaków...
(podczas którego niekiedy to raczej one spuszczały nam bezlitosny łomot)...
...wszystkim nam przydało się trochę wytchnienia.
Następnego dnia jeździliśmy więc widokowymi szutrami...
...w parku krajobrazowym Pilancones...
...sycąc oczy pejzażami niekończących się kanionów.
Znakomita pogoda sprzyjała nam do samego końca, więc ostatniego dnia...
...jeszcze raz pojechaliśmy na Pico de las Nieves.
Zjazd z Pico już od samego początku dostarcza dużo emocji :)
Na szlaku Camino Real pomiędzy Pico de las Nieves a Cruz Grande
Takie gładkie podłoże jak tutaj, to na tym szlaku jednak zdecydowanie wyjątek.
A to już szlak znany jako 'Chira Trail'
Dalej już szutrami, ale za to z jakimi widokami!
Grancanaryjska ekipa 2016
A po jeździe - czas na relaks :)