Transalp Enduro 2013 (Trail Transalp Tirol) |
1 - 7 września 2013 :: Seefeld - Merano :: (Trail Transalp Tirol)6 dni jazdy, wyprawa z plecakami, bez transportu bagażówTrasa
Trail Transalp Tirol to trasa szczególna, o innym charakterze niż pozostałe trasy i dotychczasowe Transalpy - to trasa wysokogórska do kwadratu! O ile w przypadku konwencjonalnych tras nacisk kładzie się przede wszystkim na ich przejezdność, o tyle w przypadku Trail Transalp Tirol priorytety ustawione są nieco inaczej. Tutaj na pierwszy plan wysuwają się wysokogórska atmosfera i sceneria, oraz ekscytujące, wymagające technicznie zjazdy alpejskimi singletrackami. To trasa dla tych, dla których podejścia, prowadzenie i noszenie roweru na plecach nie są 'złem koniecznym', lecz pełnoprawną, nieodłączną częścią wysokogórskiej przygody. Z pewnością nie jest to trasa dla każdego i pewnie nie każdemu się spodoba. Ale wiem, że są tacy, którzy to lubią i których pociąga właśnie taka forma przemierzania gór - climb up & bike down. Trail Transalp Tirol to trasa ułożona i opracowana przez miejscowego, tyrolskiego przewodnika Markusa Apperle, znanego również jako 'Appi' (www.appi.at). Prowadzi z północy na południe piękną, prostą linią, która na mapie, albo na zdjęciu satelitarnym wygląda niemalże jak pociągnięta od linijki. Z Seefeld in Tirol na północnych krańcach północnego, czyli tego austriackiego Tyrolu, do Meran w Tyrolu Południowym, czyli tym 'włoskim'. Poza pierwszym etapem, który jest tylko preludium, niewinną rozgrzewką przed tym, co ma nastąpić dalej, przebieg trasy jest dosyć bezkompromisowy - albo konkretnie pod górę, albo jeszcze konkretniej w dół. Żadnych odcinków łącznikowych, żadnych transferów dnami dolin. Z takiego właśnie przebiegu i charakteru trasy wynika jej na pierwszy rzut oka niezbyt imponująca długość - podczas całej, 6-dniowej wyprawy przejedziemy w sumie tylko 180 km, na które złożą się dzienne odcinki o skromnie wyglądających długościach pomiędzy 20 a 40 km. Ale nie dajcie się zwieść pozorom. To nie będą wczasy w Ciechocinku! Trasa prowadzi przez 6 trudno dostępnych, wysokogórskich przełęczy: Seejöchl (2518m npm), Pinnisjoch (2370m npm), Pflerscher Scharte (2599m npm - tutaj przekroczymy główną grań Alp i przedostaniemy się na ich południową stronę), Maurerscharte (2511m npm), Schneebergscharte (2690m npm) i Spronser Joch (2581m npm). Na żadną z tych przełęczy nie da się na rowerze wjechać. Za każdym razem czekać nas będzie więc co najmniej 2-godzinne (a w przypadku Maurerscharte nawet 3-godzinne) podejście. I nie obiecuję, że wszędzie da się rower prowadzić - wiele razy trzeba go będzie wrzucić na plecy i nieść... Nagrodą za wysiłek będzie wspaniała, surowa, wysokogórska sceneria, oszałamiające widoki ...i oczywiście zjazdy! I to jakie! Każda z 6 przełęczy to minimum 1000 metrów zjazdu. Mowa rzecz jasna o różnicy poziomów, czyli metrach w pionie. A teraz uwaga: każdy(!) z tych zjazdów prowadzi w całości(!) po singletrackach! :))) Żadnych szutrówek, żadnych dróg leśnych, czy co gorsza asfaltów. Single, same single i tylko single! I to wcale niełatwe. Pure MTB, enduro w najczystszej postaci. Tutaj hasło "minimum asfaltu, maksimum obcowania z górami" nabierze nowego, głębszego znaczenia! ;) Poziom trudności zjazdów jest dość wysoki, na pewno najwyższy spośród wszystkich proponowanych przeze mnie tras. Nie obiecuję, że wszystko jest do zjechania, bo nie jest i na pewno znajdą się takie odcinki, gdzie wszyscy, jak jeden mąż, będziemy sprowadzać. Całkiem możliwe, że będą takie momenty, że będziecie mnie (i Appiego) przeklinać w duchu za tą trasę i zastanawiać się 'co ja tu robię z tym cholernym rowerem?!' W wielu miejscach ekspozycja zbocza jest bardzo duża i wywrotka na niewłaściwą stronę mogłaby być fatalna w skutkach. Co tu dużo gadać, to są góry, i to wysokie góry... Z całą pewnością nie jest to trasa dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z rowerem górskim, ani tych, którzy MTB uprawiają wprawdzie od lat, ale tylko na równinach i nizinach... Bez doświadczenia na górskich szlakach (zdobytego choćby w Beskidach czy Sudetach) nie ma tu czego szukać. To propozycja dla wytrawnych bikerów, z bardzo dobrymi umiejętnościami zjazdowymi, którym nie straszne ani stromizna, ani skały, ani luźne kamienie, korzenie, ciasne zakręty - agrafki, czy duża ekspozycja zbocza, i którzy w takim terenie nie tylko sobie poradzą, ale też będą z tego czerpać przyjemność i satysfakcję. Kto tego nie lubi i nie czuje się na takich zjazdach jak ryba w wodzie, lepiej niech trzyma się od tej trasy z daleka. Ale tym, którzy uwielbiają takie wyzwania, i którzy są dla nich gotowi pomęczyć się dźwigając rower po skalnych rumowiskach, na każdej z przełęczy, na widok zjazdu zaświecą się oczy, a serce zabije szybciej! :) Dla zobrazowania poziomu trudności zjazdów (bo określenia "trudny" czy "bardzo trudny" są przecież bardzo subiektywne) posłużę się popularną w krajach niemieckojęzycznych klasyfikacją STS (Singletrail-Skala). Opisy poszczególnych poziomów trudności oraz zdjęcia przykładowych odcinków znajdziecie na: www.przewodnikimtb.pl/singletrail-skala.html Zjazdy na trasie Trail Transalp Tirol mają w przeważającej części poziom trudności S2, z wieloma dłuższymi odcinkami klasyfikowanymi jako S3. Jest też kilka fragmentów o jeszcze wyższym poziomie trudności (S4), ale są one relatywnie krótsze, więc można je pominąć, jako te gdzie rower po prostu chwilę się sprowadza. Wynika z tego, że aby móc przejechać tą trasę czerpiąc z tego przyjemność (a nie tylko walcząc o przetrwanie), na zjazdach o poziomie trudności S2 powinieneś (albo powinnaś :) czuć się pewnie i w miarę swobodnie, a ich sprawne pokonywanie nie powinno Ci sprawiać większych trudności. I dobrze by było, żebyś przynajmniej próbował(-a) zjeżdżać niektóre odcinki klasyfikowane jako S3, albo pomiędzy S2 a S3. Na koniec jeszcze parę słów o wyposażeniu (i różnicach w stosunku do tego, co zalecam w przypadku pozostałych wypraw). Optymalny rower na tą trasę to full all mountain / enduro o skoku zawieszenia w granicach 140-160mm z przodu i z tyłu. Mniejsze maszyny, ze skokiem po 120-130mm, kierowane ręką wprawnego jeźdźca też powinny wystarczyć, ale wiadomo - będzie odpowiednio ciężej. Większe, potężniejsze maszyny o skoku powyżej 160mm będą z kolei niepotrzebnie i nadmiernie utrudniać podjeżdżanie i podchodzenie, ale jeśli przywykłeś do noszenia takiego potwora na plecach, to nie widzę przeszkód by zabrać go i na tą wyprawę. Kolejna sprawa to buty (i pedały). Będzie dużo podchodzenia po kamieniach i skałach, więc solidna, gruba, najlepiej vibramowa podeszwa, umożliwiająca wygodne chodzenie i gwarantująca pewne trzymanie na skałach to podstawa. Będzie też dużo technicznych zjazdów, gdzie trzeba balansować ciałem i możliwość szybkiego podparcia się w razie zachwiania może mieć niebagatelne znaczenie. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będą pedały platformowe i wygodne, nadające się do górskich wędrówek buty. A jeśli SPD, to tylko z butami przeznaczonymi typowo do turystyki górskiej. Warto zabrać również ochraniacze - nie za duże i nie za ciężkie (najlepiej tzw. 'miękkie') nakolanniki (i ew. również nałokietniki). Aha, no i oczywiście luźne gacie! ;) Żadnej lycry! Ale tego żadnemu endurowcowi mówić chyba nie trzeba...? :) Poziom trudności
Czas trwania6 dni jazdy + 1 dzień na powrót z Merano do Seefeld Program wyprawy
CenaKoszt uczestnictwa w wyprawie to "wpisowe" w wysokości 890 zł Dalsze informacjeOpis wszystkich kwestii organizacyjnych związanych z wyprawą znajdziesz na: www.transalp.pl/transalp-z-przewodnikiem.html |